ks. Jarosław Nowogrodzki
Zamyślenia w Dzień Pański - 5. niedziela w ciągu roku.
Artykuł pochodzi z miesięcznika "Msza Święta" nr 02, luty 2009
wydrukuj ten artykuł | pobierz ten artykuł w wersji oryginalnej w pliku .pdf
FILOZOFIA CZASU
„Przepraszam cię, ale spieszę się! Nie mam teraz czasu – później porozmawiamy”. Najczęściej tak to wygląda. Nie mamy czasu ani dla siebie, ani dla drugich, ani dla Boga. Już nawet dzieci narzekają, że nie mają czasu. Na co nie mamy czasu? Ano na różne rzeczy: nie mamy czasu, by spokojnie zjeść posiłek, pójść na spacer, odwiedzić przyjaciół, napisać list, zrobić małą przepierkę. A na tym wszystkim najbardziej cierpi Ten, który podarował nam życie – sam Stworzyciel. Wpadliśmy w pułapkę? Chyba tak. Kto ją na nas zastawił? My sami? Zapewne tak. Jeśli czytając te słowa, myślisz, że tracisz czas, wybacz, ale muszę powiedzieć dość ostro: jesteś „zakręcona” – „zakręcony”! Mnie też dopada taki stan braku czasu, a przecież powinienem dawać przykład zachowania dystansu do tego, co przemija, i wpatrywać się w to, co jest wieczne. Skoro tak, to popatrzmy wspólnie na Hioba… Cierpi i za nic ma żywot człowieczy. Czuje się jak nędznie opłacany najemnik lub robotnik pracujący na akord. Hiob posuwa się dalej i przyrównuje siebie do niewolnika, który był określany jako rodzaj narzędzia obdarzonego głosem. Niżej już nie można było być. Nic więc dziwnego, że Hioba ogarnia nostalgia za tym, co w jego życiu było wspaniałe, ale odeszło. Jest to jakby przebłysk melancholii podtrzymywany dwoma obrazami lekkimi jak tchnienie. Pierwszym z nich jest obraz tkackiego czółenka, drugim – powiewu wiatru. Czas Hioba ucieka, cenny czas życia. Hiob traci nadzieję, że będzie szczęśliwy.
Nasz czas również ucieka, płynie jak woda przez palce. Porównanie uciekającego czasu do ruchu tkackiego czółenka jest coraz mniej zrozumiałe, bo któż dzisiaj wie, co to znaczy tkackie czółenko? Trzeba iść do muzeum rękodzielnictwa albo do skansenu. Natomiast wiemy, co to znaczy powiew wiatru: ledwo można go odczuć, a już go nie ma. Nic więc dziwnego, że my również przeżywamy chwile nostalgii i melancholii. Im jesteśmy starsi, tym czas szybciej płynie. Jak to się dzieje, skoro czas jest pojęciem względnym? Czyżby należało odświeżyć pojmowanie filozofii czasu przez niektórych filozofów, chociażby Arystotelesa? Można i tak. Ale my zaglądamy do Ewangelii.
Dla Jezusa czas odgrywał zupełnie inną rolę. Kiedy nadeszła pełnia czasu, przyszedł, aby nas zbawić. Chrystus ani się nie spóźniał, ani niczego nie przyśpieszał. Wszystko czynił w swoim czasie. W Ewangelii czas również płynie, lecz jest to czas błogosławiony. Oto po wyjściu z synagogi (czas przeznaczony na modlitwę) Jezus udał się wraz z Jakubem i Janem do domu Szymona i Andrzeja (czas odwiedzin) i uzdrowił teściową Szymona (czas cudu). Pod wieczór przyszło do Niego mnóstwo ludzi, którzy oczekiwali uzdrowienia (czas łaski). Nad ranem poszedł na pustynię, aby się modlić (czas zjednoczenia z Ojcem). Tam odnaleźli Go uczniowie (czas poszukiwania Mistrza) i poszli z Nim dalej (czas głoszenia Ewangelii).
O, jakże inny jest czas Hiobowego zawodzenia od Jezusowego czasu uwielbienia. Ponieważ jesteśmy doświadczani Hiobowym losem, a równocześnie obdarowani łaską Jezusa, musimy umiejętnie korzystać z tego daru, aby zmieniać to, co w nas niezrozumiałe, smutne, aby wyzbyć się pesymizmu, zgorzknienia i zwątpienia. Bóg daje nam czas życia, który jest czasem naszej szansy. Jedni mają go więcej, inni mniej – taka jest Boska ekonomia, której tu, na ziemi, nie pojmiemy. Cóż więc czynić? Mniej się przejmować upływającym czasem. Nie biadolić, nie zawodzić, że nie zdążyliśmy z tym czy z tamtym… Wypada nabrać dystansu do tego, że świat nas pogania, abyśmy zdążyli wykonać plan, zrobić zakupy, byśmy zdążyli na otwarcie sklepu, na obniżkę przedświąteczną lub poświąteczną, na wyprzedaż. Trzeba być szczęśliwym, że Wszechmogący daje nam kolejną minutę, godzinę, kolejny dzień, tydzień, miesiąc, rok…