ks. Paweł Wygralak
Pokuta publiczna
Artykuł pochodzi z miesięcznika "Msza Święta" nr 04, kwiecień 2020
Pan Jezus zachęcał swoich słuchaczy, aby byli doskonali, jak doskonały jest Ojciec Niebieski (por. Mt 5,48). Z całą pewnością wszyscy, którzy uwierzyli w Jezusa, pragnęli trwać wiernie w Jego nauce i wypełniać ją w swoim życiu. Stąd Tertulian mógł napisać: „Nie dlatego przyjmujemy chrzest, abyśmy przestali grzeszyć, lecz dlatego, że już nie grzeszymy, że już posiadamy serce czyste” (O pokucie 6). Jednak, niestety, zapewne z bardzo różnych powodów, ochrzczeni nie zawsze potrafili wytrwać w wolności od grzechu. Szczególnym problemem dla Kościoła pierwszych wieków były przypadki osób, które popełniły jeden z grzechów głównych (peccata capitalia). Za takie uważano: apostazję, cudzołóstwo i bałwochwalstwo. Pojawiało się więc pytanie, czy winni tak ciężkiego grzechu, który wykluczał ich ze wspólnoty Kościoła, mogą otrzymać rozgrzeszenie? Podkreślano fakt, że popełniając tak wielki grzech, świadomie i dobrowolnie zrywali przymierze zawarte z Bogiem w sakramencie chrztu. Zatem, jak twierdzili rygoryści, tylko Bóg może im ten grzech wybaczyć. Czy jednak tak radykalna postawa nie doprowadzi do sytuacji, w której katechumeni, świadomi swoich ludzkich słabości, nie będą chcieli odkładać chrztu aż do ostatnich chwil swego życia? Ważnym głosem, który pozwolił rozwiązać te wątpliwości, okazało się dzieło Hermasa pt. (...)