ks. Grzegorz Iwiński Domasławek
Egzystencjalny wymiar chrztu świętego
Artykuł pochodzi z miesięcznika "Msza Święta" nr 01, styczeń 2021
Niewielu, którzy zostali ochrzczeni jako dzieci,
może pamiętać własny chrzest. Dla większości
chrzest jest tylko znanym, teoretycznym obrzędem,
pewnym przyzwyczajeniem kulturowym. Jeśli łączy
się z nim jakiś konkretny obraz czy przeżycie,
to wiążą się one zawsze z chrztem innych, w którym
braliśmy udział jako sprawujący go, rodzice,
chrzestni lub uczestniczący wierni. Fakt ten nie ułatwia
rozważań nad pierwszym i podstawowym sakramentem.
Zapewne w wyjątkowy sposób przeżywa
się wywierające głębokie wrażenie ceremonie
wielkanocne z odnowieniem przyrzeczeń chrzcielnych
po poświęceniu wody chrzcielnej, bo okazuje
się, że idzie o odpowiedź i decyzję, która mocno zobowiązuje.
Pamiętam, jak nie tak dawno chrzciłem
osobę dorosłą i brzmi mi jeszcze w uszach dźwięczne
„tak” w odpowiedzi na pytanie: Czy chcesz być
ochrzczoną? „Tak, chcę”. To początek nowego, świadomego
wejścia we wspólnotę wierzących, opowiedzenie
się za nowo odkrytym Jezusem Chrystusem.
C J C
Z historii religii i obyczajowości z łatwością można
się dowiedzieć, że człowiek niejako od początku był
świadom swej odpowiedzialności za popełnione
winy. Równocześnie w związku z poczuciem grzechu
ujawniała się w człowieku chęć uwolnienia się
od plam moralnych za pomocą rozmaitych gestów
i obmyć; woda zaś nadawała się tu najlepiej jako
symbol usunięcia plam z ludzkich sumień i dlatego
zwyczaje dotyczące sakralnych obmyć znane były
w religiach przedchrześcijańskich. (...)