o. Ignacy Kosmana OFMConv
Prymasowskie itinerarium do Emaus
Artykuł pochodzi z miesięcznika "Msza Święta" nr 06, czerwiec 2020
Pamiętnej wiosny roku 33, dnia 14 Nisan, już po wydarzeniu na Golgocie i naprędce odprawionym pogrzebie Jezusa – trzeciego dnia w samo południe, kiedy słońce wspięło się na zenit, Kleofas i Łukasz zdążali do Emaus. Przed nimi bite trzy godziny marszu w słońcu. Dzień był piękny i spokojny, ale ich serca były pochmurne, pełne niepokoju. A tymczasem wokół ziemia budziła się do życia. Jałowe dotąd krajobrazy okryły się soczystą zielenią. Na łąkach pojawiły się czerwone maki i fioletowe fiołki, na migdałowych drzewach białe pąki.
Łukasz i Kleofas rozmawiali ze sobą o smutnym finale życia ich Mistrza. Byli przygnębieni. W pewnej chwili dogonił ich Nieznajomy. Zapytał o temat żałosnego dialogu. Zdziwiło ich to pytanie. Czyżby Nieznajomy nie wiedział, co stało się kilka dni temu? Ten rzeczywiście zdawał się o niczym nie wiedzieć. Zaczęli zatem swoją opowieść o Jezusie Nazarejczyku, potężnym w czynie i słowie Proroku, o tym, jak arcykapłani i przywódcy wydali Go na haniebną śmierć ukrzyżowania.
– A myśmy się spodziewali, że On właśnie miał wyzwolić Izraela – zakończyli swoją relację. Dodali jeszcze, że na domiar złego zniknęło Jego ciało. Kobiety, a potem Piotr i Jan znaleźli grób pusty. Ale nikt Pana nie widział. Snuto domysły… Po co to wszystko? Te cuda i ta śmierć? To tajemnicze zniknięcie?
Na te słowa bolesne, pełne udręczenia – Nieznajomy zaczął swój wykład:
Wykład był długi. (...)