ks. Marcin Stefanik SChr
Służba liturgiczna – też z powołania?
Artykuł pochodzi z miesięcznika "Msza Święta" nr 05, maj 2019
Towarzysząc wielu osobom, obserwuję rozmaite zachowania. Kiedy tylko usłyszą słowo „powołanie”, zaraz starają się zmieniać temat, nawet z całym zdecydowaniem zaprzeczyć, że coś takiego mogłoby ich spotkać. Historia wręcz z ostatniej chwili… Na jednym ze spotkań, gdzieś zupełnie przypadkowo z ust prowadzącego padło stwierdzenie, że posługa innym, chociażby w wolontariacie, może i kiedyś posłuży do tego, że odkryją swoje powołanie w życiu zakonnym czy kapłaństwie. Na co zupełnie przeze mnie nie prowokowany, siedzący obok lektor odpowiada: Żeby tylko ksiądz nie myślał, że jakieś prymicje będą.
Co się dzieje, że to słowo wywołuje trwogę, jakąś gwałtowną reakcję? Boimy się podejmować pewne zadania, może dzisiaj trudno ofiarować swój czas, zostawić dziewczynę, z którą się chodzi, by iść drogą, na którą powołuje Pan Bóg? A przecież On powołuje do różnych stanów, przede wszystkim do życia w małżeństwie albo życia zakonnego, kapłańskiego. Co jest też bardzo piękne, a o czym zapominamy, aby również rozeznawać, do jakiego zawodu nas Pan Bóg powołuje. Czy jest to już tylko praca?
Po tym krótkim wprowadzeniu pragnę odnieść się do kwestii powołania do służby liturgicznej. Choć może to być powołanie również do posługi muzycznej (schola), jednak służba liturgiczna najczęściej kojarzy się dziś z posługą przy ołtarzu Chrystusa. (...)