ks. Jarosław Staszewski SChr
Polonia w kostiumie Eurydyki
Artykuł pochodzi z miesięcznika "Msza Święta" nr 04, kwiecień 2019
Orfeusza urodziła Apollinowi niezwykłej piękności muza – Kaliope, opiekunka poezji epickiej. Po słynnych rodzicach odziedziczył talent. Jego śpiewem zachwycała się cała starożytna Grecja. Pieśni Orfeusza sprawiały, że kruszyły się kamienne serca ludzi i łagodniały dzikie zwierzęta. Wówczas gdy towarzyszył Jazonowi w wyprawie Argonautów po złote runo, śpiewem unieszkodliwił ruchome podwodne skały, zagrażające żeglarzom. Słuchając Orfeusza, milkły nawet syreny, mistrzynie miłosnych, tęsknych pieśni. Wkrótce ten okryty chwałą tracki pieśniarz poślubił uroczą nimfę – Eurydykę. Ich szczęście nie trwało jednak długu. Podczas bachanaliów Eurydyka tańcząc, została ukąszona w kostkę przez żmiję i umarła. Zrozpaczony Orfeusz, nie umiejąc pogodzić się z bolesną stratą, wyruszył do Hadesu, aby błagać bogów podziemi o zwrócenie małżonki. Jego prośba zamienia się w żałobną pieśń, która wykonywana przy dźwiękach liry poruszyła serce władcy podziemi i jego żony Persefony. Orfeusz mógł odzyskać Eurydykę, ale musiał spełnić postawiony mu warunek. Otóż nie wolno mu było spojrzeć na ukochaną, zanim nie opuszczą Hadesu. Eurydykę z podziemi miał wyprowadzić Hermes, posłaniec bogów. Kiedy krocząc w ciemnościach pokonywali drogę do świata ludzi, warunek postawiony Orfeuszowi wydawał się łatwy do spełnienia. Gdy jednak zobaczyli pierwsze promienie słońca, tęsknota za ukochaną zwyciężyła złożoną Hadesowi obietnicę. (...)