ks. Jan Hadalski SChr
„Pracowity chrzest” czy Pasja?
Artykuł pochodzi z miesięcznika "Msza Święta" nr 03, marzec 2019
Otwierający się przed nami czas Wielkiego Postu jest jedynym okresem liturgicznym, którym zajmuje się wprost „Konstytucja o liturgii świętej” (KL) Soboru Watykańskiego II. W punkcie 109. KL zaleca: „Zarówno w liturgii, jak i w katechezie należy przedstawiać w pełniejszym świetle podwójny charakter Wielkiego Postu. Przez przypomnienie chrztu lub też przygotowanie do niego oraz przez pokutę ma on usposabiać wiernych, gorliwiej oddających się słuchaniu słowa Bożego i modlitwie, do obchodzenia paschalnego misterium”. Wyraźnie zostają podkreślone: chrzest i pokuta. Nie powinno to dziwić, bo Wielki Post zawsze był i jest czasem bezpośredniego przygotowania katechumenów do chrztu. Jest to więc raczej przypomnienie, niż jakieś nowe spojrzenie. Już bowiem ojcowie Kościoła wysuwali te dwa elementy, nazywając okres przygotowania do Paschy „pracowitym chrztem”. Dostrzegali podobieństwo pomiędzy wodą chrzcielną a łzami pokuty i skruchy. Z chrztem wiązali początek nawrócenia, zaś z czasem Wielkiego Postu wytężoną pracę nad sobą, aby nie zatracić otrzymanej na chrzcie łaski dziecięctwa Bożego. Na takie teologiczne ujęcie powołują się współczesne dokumenty Kościoła, np. „Paschalis sollemnitatis” – List Kongregacji o przygotowaniu i obchodzeniu świąt paschalnych (n. 6); takie przeżywanie Wielkiego Postu proponuje liturgia oraz założenia duszpasterskie.
Nieco odmienne (nie opozycyjne!) spojrzenie na czas Wielkiego Postu ma nasza pobożność, która koncentruje się raczej na Chrystusowej męce i śmierci. Już w najbliższy po Środzie Popielcowej piątek, a potem w każdy następny – do Wielkiego Piątku włącznie nasze kościoły i kaplice, także ulice miast i miasteczek wypełniają się wiernymi, którzy stacja po stacji wstępują za cierpiącym Synem Bożym ku Golgocie, by dzielić z Nim boleści, jakich doświadczył dla naszego zbawienia. I tak to trwa przez wieki chrześcijaństwa: z potrzeby serca krzyżową drogę ze Zbawicielem nieustannie przemierzają ci, którzy dostrzegają w niej również drogę ku własnej świętości. Chrystusowa pasja jest też treścią innego, mocno zakorzenionego w polskiej tradycji wielkopostnego nabożeństwa, jakimi są niedzielne „Gorzkie żale” (pisaliśmy o tym nabożeństwie we „Mszy Świętej” 2/2018). A wielką duchową wartość nabożeństwa „Drogi krzyżowej”, której w tym numerze „Mszy Świętej” poświęcamy specjalny artykuł, podkreśla „Dyrektorium o pobożności ludowej i liturgii”. Dokument wyróżnia to nabożeństwo jako „szczególnie odpowiednie dla okresu Wielkiego Postu” (n. 131‑135).
Można by się zastanawiać, jak te wszystkie liturgiczne i duszpasterskie elementy w Wielkim Poście pogodzić. Niektórzy – powołując się na posoborową reformę liturgiczną – próbują wyakcentować pasyjny charakter dopiero w Wielkim Tygodniu. Nawet wcześniejsze używanie w liturgii pieśni pasyjnych uważają za niewłaściwe. Czy słusznie? Przecież nic bardziej nie pobudza do nawrócenia, jak właśnie rozważanie męki Pana, które przez wieki zrodziło zastępy świętych. Ważne jest więc, aby ten wymiar pasyjny nie pozostał na poziomie płytkich emocji, ale prowadził do autentycznej odnowy życia chrześcijańskiego.
Zatem w tym Wielkim Poście, odnawiając w sobie łaskę Bożego dziecięctwa otrzymaną na chrzcie świętym, gorliwiej wsłuchując się w słowo Boże oraz modląc się prywatnie i we wspólnocie, mocniej bijąc się na znak pokuty i skruchy we własne piersi, łącząc własne krzyże z krzyżem Chrystusa, podążajmy za Nim, aby po trudzie nawrócenia radować się zwycięstwem życia nad śmiercią.
Życzę owocnej lektury!