Msza Święta - miesięcznik biblijno-liturgiczny

« powrót do numeru


ks. Jan Hadalski SChr, Grzegorz Duszyński
Swój bieg ukończyli. Wspomnienie o śp. ks. E. Szymanku i śp. ks. B. Nadolskim.

Artykuł pochodzi z miesięcznika "Msza Święta" nr 12, grudzień 2018

Św. Paweł Apostoł, przeczuwając bliski koniec swojego życia, tak pisze w Drugim Liście do Tymoteusza: „W dobrych zawodach wystąpiłem, bieg ukończyłem, wiary ustrzegłem. Na ostatek odłożono dla mnie wieniec sprawiedliwości, który mi w owym dniu odda Pan, sprawiedliwy Sędzia” (2 Tm 4,7-8). W tekście wprowadzającym do niniejszego numeru „Mszy Świętej” w kilku zdaniach wspomniano dwóch wybitnych kapłanów Towarzystwa Chrystusowego dla Polonii Zagranicznej: śp. ks. Edwarda Szymanka i śp. ks. Bogusława Nadolskiego, którym przyszło w tym samym czasie nie tylko rozpocząć i zakończyć ziemskie pielgrzymowanie do Domu Ojca, ale także podjąć pracę w Redakcji miesięcznika „Msza Święta”. Dzięki swojej pracowitości, otwarciu na drugiego człowieka, a nade wszystko dzięki kapłańskiemu świadectwu wiary i życia zakonnego cieszyli się wielkim szacunkiem i uznaniem nie tylko w szeregach samych chrystusowców, ale także w środowiskach akademickich i ogólno kościelnych. Swoją twórczością i działalnością dydaktyczną oraz wychowawczą przez wiele lat kształtowali umysły i postawy wielu duchownych i świeckich w Polsce. 

W niezwykle trudnym, a zarazem ciekawym czasie podjęli ścisłą współpracę z miesięcznikiem „Msza Święta”. Ks. Edward Szymanek – już jako Przełożony Generalny – poproszony w 1986 roku na 50-lecie miesięcznika o wspomnienie swoich początków w Redakcji tak je opisuje: „Ojciec Posadzy był wówczas Przełożonym Generalnym. Któregoś lipcowego popołudnia w 1963 roku śp. ks. [Bronisław] Bryja, wikariusz generalny, mówi mi dyskretnie, że ustanowiono mnie redaktorem, że jutro Ojciec mi o tym powie. Przestraszyłem się tym mocno, ale ks. wikariusz uspokoił, że jutro będzie okazja porozmawiać z Ojcem, przedstawić mu swoje racje i jakoś problem rozwiązać. Trochę się tym uspokoiłem. Nazajutrz rzeczywiście jest Ojciec – przyjechał z Puszczykowa – i zaprasza mnie do siebie. Ale nie do swojego pokoju, w którym zwykł przebywać podczas pobytu w Domu poznańskim, lecz wprowadza mnie do odnawianej kaplicy i po swojemu serdecznie się wita z ojcowskim uśmiechem, i mówi: «Mój drogi, będziesz redaktorem naczelnym „Mszy Świętej”». Miałem tyle argumentów, żeby Ojcu wyperswadować, że należy zmienić decyzję, ale w tym momencie pracownicy zaczęli robić taki kurz i hałas, że Ojciec tylko dopowiedział: «Szczęść Boże, polecam cię opiece Matki Bożej» i wyszedł, bo trzeba było z tej odnawianej kaplicy wyjść. Wyszedł pierwszy, ja za nim, ale wyjście to znaczyło zarazem, że rozmowa skończona. I pytam, czy Ojciec nie miał charyzmatu rządzenia? Dobrze jest zostawić zakonnika bezbronnym i bezradnym, bo wtedy pełniej poczuje swoją małość ludzką i bezsilność i wówczas spokornieje, a wtedy coś mądrzejszego wymyśli. Choćby to, że nie ma co się sprzeciwiać, bo przełożonych się nie przekona, i że wobec tego trzeba szukać rady najpierw u Boga (Od czego jest Pan Bóg? – mawiał nasz Założyciel, kard. Hlond), a potem u ludzi. Ludzie okazali się bardzo życzliwi i owocnie pomocni”. I dalej ks. Szymanek kontynuuje swoje wspomnienie: „Pojechałem do drukarni i westchnąłem, że nie bardzo wiem, co czynić, nie mam pojęcia o pracy redaktorskiej, a panowie – już śp. Józef Dybizbański (co za uroczy człowiek – o nim też warto by powspominać) i żyjący (oby jak najdłużej, emeryt) Tadeusz Dzierżawski – zaczęli się śmiać i tłumaczyć, że wystarczy, bym przyniósł materiał, a reszta do nich należy, że będę mógł tylko przyglądać się, jak oni pracują, bo przecież jestem szefem, a póki co to trzeba napisać jeszcze jeden artykuł, bo zostało miejsce, i to akurat na pierwszych stronach. Było to po śmierci papieża Jana XXIII († 3 czerwca 1963 – red.), a wiec temat sam się dyktuje. Zgadzam się więc, że artykuł doniosę. Kiedy? Za trzy, cztery dni. Oni w śmiech. «Księże Redaktorze, jutro rano artykuł musi być». Przyrzekłem, bo co robić? Wracam do domu, upał wielki, więc człowiek zmęczony. Proszę życzliwych mi współbraci – naprawdę życzliwych; byli to księża [Bronisław] Bryja, Grzegorz Okroy – żeby któryś napisał. Przecież o Dobrym Papieżu łatwo krótkie podsumowanie napisać. Mieli się zastanowić. Po krótkim czasie ks. Bryja przychodzi z iście roztropną radą. On też umiał rządzić, podobnie jak Ojciec. Przyniósł plik materiałów i powiada: «Najpierw prześpij się, odpocznij i najlepiej będzie, gdy sam napiszesz o Janie XXIII». A jak żyję, jeszcze niczego nie pisałem, co byłoby drukowane. Tak sobie potem nieraz myślałem: ile byłoby myślenia i obaw, i skreśleń, bo jak to napisać, żeby mogło być wydrukowane. W tym wypadku wszystkie te emocjonalne szczegóły odpadły, gdyż trzeba było myśleć, co i jak napisać, żeby to była prawda i zasadnicza prawda, a przy tym komunikatywna. Taki to był debiut – dzięki życzliwości współbraci”. Ów pierwszy artykuł, choć nie podpisany nazwiskiem autora, ukazał się w lipcowym numerze „Mszy Świętej” 1963 roku. 

Dalej snując swoje wspomnienia, ks. E. Szymanek wymienia grono „bardzo miłych i serdecznych, w zgodzie współpracujących” wówczas z Redakcją osób. „Zacznijmy od pań w administracji: Giełdowa, Glessmanowa, Twardowska. Grafika i ilustracje – do dziś chwała naszego pisma – Wanda Gałczyńska. Piszące: Krystyna Wawrzyniak (Medycka), Barbara Jabłońska (czy nie była dobra seria z Księdzem Dobrotkiem?), Stanisława Gauze (jak ona była wdzięczna za każde wydrukowane jej słowo, jak chętnie przyjmowała każdą uwagę, dostosowywała się do stawianych wymagań, jak dawno nie żyjąca). Była też jeszcze jedna pani – podpisywała się Katarzyna, która bardzo sympatycznie po kobiecemu opowiadała w szczegółach, co nowego dzieje się w jej parafii. A działo się dużo i duszpasterze jej mieli wiele oryginalnych i szczęśliwych pomysłów. Dzięki nieprzesadnej dyskrecji parafianki Katarzyny księża innych parafii mogli naśladować to, co było dobre i godne naśladowania. Dziś pani Katarzyna to docent Akademii Teologii Katolickiej w Warszawie i autor poważnych i głębokich refleksji, które w każdym numerze wyczytujemy – i nie tylko we „Mszy Świętej”, i nie tylko w pismach krajowych – ks. dr Bogusław Nadolski. Dobrze mu tak, że zechciał, będąc studentem liturgii na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, chować się w cieniu Katarzyny i z właściwą sobie skromnością dawać mądre i praktyczne pouczenia duszpasterzom” („MŚ” 7/1986, s. 161-163). 

I w ten sposób pojawia się drugi wspominany przez nas chrystusowiec – ks. B. Nadolski. Jeśli ktoś wcześniej nie rozszyfrował pseudonimu Katarzyna, to teraz już wie, że na łamach „Mszy Świętej” tak podpisywał on w dawnych czasach swoje pierwsze teksty. To był początek jego ścisłej współpracy z pismem przez kolejne dziesiątki lat. Następca ks. E. Szymanka w roli Redaktora Naczelnego, ks. Michał Kamiński wspomina, że ks. B. Nadolski zawsze uczestniczył w spotkaniach redakcyjnych, wnosząc wiele dobrego w prace Redakcji i w teologiczne ukierunkowanie pisma. Nie tylko poddawał pomysły, ale sam je realizował, pisząc wiele ciekawych tekstów. Także obecny Redaktor, uczeń ks. prof. B. Nadolskiego, korzystał z jego bogatego doświadczenia i wiedzy, mobilizującego zaangażowania czy naukowych kontaktów. W ostatnich latach ks. Profesor pisał mniej artykułów, ale zawsze był życzliwy dla Redakcji i twórczo inspirujący. 

Ks. E. Szymanek jako Redaktor Naczelny miesięcznika w krótkim czasie sprawił, że merytorycznie pismo powróciło do swoich głównych idei, dla których zostało powołane. Od wrześniowego numeru w 1963 roku przywrócono myśli przewodnie do niedzielnych i świątecznych czytań mszalnych (wykorzystano wewnętrzną stronę okładki). Pojawiła się nowa szata graficzna okładki i całego wnętrza, której autorką była wspomniana już Wanda Gałczyńska. Poszczególne numery miesięcznika były teraz bogato i ciekawie ilustrowane. Od 1966 roku refleksje na temat perykop niedzielnych przeniesiono do środkowej części numeru pod wspólnym tytułem „W dzień Pański”. W ciekawej formie podawano też wiadomości o Kościele i o Polonii. Ogólnie pismo nabrało bardziej charakteru liturgicznego, publikowano artykuły liturgiczne i biblijne, co wpłynęło na dodanie w następnych latach podtytułu czasopisma: „Miesięcznik biblijno-liturgiczny”. W ten sposób ówczesny zespół redakcyjny z ks. E. Szymankiem na czele jakby powracał do myśli współzałożyciela Towarzystwa Chrystusowego i pierwszego Redaktora Naczelnego „Mszy Świętej” Sługi Bożego Ojca Ignacego Posadzego: „[…] by Chrystus stał się znów ośrodkiem naszego życia prywatnego i publicznego”. Odezwę takiej dokładnie treści skierowano do czytelników w artykule redakcyjnym pierwszego numeru miesięcznika („MŚ” 1/1936, s. 2).

Na początku wspomnieniowej refleksji powiedziano, że czasy, kiedy ks. E. Szymanek i ks. B. Nadolski rozpoczynali współpracę z Redakcją „Mszy Świętej”, były trudne. Istotnie, już w latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku – wspomina ks. E. Szymanek – wszystkie czasopisma naprawdę katolickie, bez zabarwień zostały uśmiercone. Owszem, nie wydano jakiegoś konkretnego dekretu, który by zakazywał ich dalsze publikowanie. Jednak ciągle pojawiały się przeszkody: czy to limit na papier, czy cenzura coś zakwestionowała, czy drukarnia nie wydrukowała i czasopisma po kolei od „Ateneum Kapłańskiego”, „Polonia Sacra” aż po popularne czasopisma, jak „Msza Święta” czy nawet popularniejsze „Apostolstwo Chorych” przestały wychodzić. Dopiero w 1956 roku wznowiono edycję „Mszy Świętej”, ale nakład miesięcznika w latach 1961‑1968 władze komunistyczne ograniczyły do 5 tysięcy egzemplarzy (w roku 1939 nakład ten wynosił 100 tysięcy egzemplarzy!). Dziś możemy sobie tylko wyobrażać, ile trudu i zachodu kosztowało wówczas wydawanie miesięcznika, z jak wielkimi problemami i zewnętrznymi przeszkodami każdego miesiąca musiała mierzyć się Redakcja i zaangażowani w to dzieło ludzie.

Patrząc jednak z drugiej strony, czasy te były też niezmiernie ciekawe. W Kościele powszechnym rozpoczął się i trwał zwołany przez papieża Jana XXIII Sobór Watykański II (1963-1965), podczas którego podjęto wskazania reformy liturgicznej. „Msza Święta” jako popularny miesięcznik od początku związany z liturgią, kierowany do szerokiego kręgu odbiorców zaczęła spełniać w tamtych latach nieocenioną rolę. Ks. E. Szymanek mówi wprost, że „Msza Święta” była wówczas „wyczekiwana przez księży”. W gronie ścisłych współpracowników Redakcji pojawiają się takie znane nazwiska, jak bibliści: ks. Michał Peter, ks. Marian Wolniewicz, ks. Jan Kanty Pytel, chrystusowiec ks. Stanisław Stefanek oraz ks. Michał Czajkowski, a także liturgiści, którzy na łamach miesięcznika popularyzowali reformę liturgiczną zainicjowaną przez Vaticanum II, tacy jak: ks. Stanisław Hartlib, spośród chrystusowców ks. Władysław Gowin i przygotowujący wtedy na KUL-u doktorat z liturgiki ks. Bogusław Nadolski czy dominikanin o. Władysław Paździor. Wiele mądrości dogmatycznej i liturgicznej dotyczącej Mszy Świętej na karty miesięcznika wlewał także jezuita o. Edward Bulanda. Dzięki świeżości spojrzenia, ale też i odwadze Redaktora Naczelnego i jego bliskich współpracowników, do których należał ks. Bogusław Nadolski, w tamtym czasie „Msza Święta” wręcz uprzedzała oficjalną informację i niezwykle szybko orientowała czytelników w tym, co dzieje się w liturgii w całym Kościele. Miesięcznik przekazywał nie tylko informacje, ale i całe teksty liturgiczne, oczywiście prywatnie tłumaczone, nie przeznaczone do stosowania w oficjalnej liturgii. Poza wartkością tych aktualnych tematów „Msza Święta” odznaczała się kompleksowością informacji o poszczególnych częściach liturgii Eucharystii i sakramentów. A przedstawiając zmiany w liturgii, przypominano teologię i historię obrzędów liturgicznych. Miesięcznik zajmował się wszystkim, co dotyczyło liturgii od teologii począwszy, a na śpiewie liturgicznym i wystroju wnętrza domu Bożego skończywszy. Wiele artykułów „Mszy Świętej” z tamtych czasów odzwierciedla też atmosferę przyjmowania się reformy liturgicznej w Polsce. Ówczesny zespół redakcyjny dostrzegał potrzebę ukazywania paschalnego charakteru liturgii, wyjaśniania znaków liturgicznych i prostowania wielu nieporozumień w praktyce duszpastersko-liturgicznej.

Przez wszystkie kolejne lata, gdy ks. E. Szymanek i ks. Bogusław Nadolski nie byli już bezpośrednio związani z Redakcją „Mszy Świętej”, nadal chętnie publikowali na łamach miesięcznika swoje przemyślenia i refleksje. Praktycznie kres tej współpracy z naszym pismem przyniosła dopiero ich śmierć w październiku bieżącego roku. Bibliografia opublikowanych w nim artykułów obu autorów przez ponad 50 lat jest bardzo pokaźna, a ich rola w kształtowaniu treści i poziomu miesięcznika nie do przecenienia. Oni ukończyli już swój bieg – odeszli do Domu Ojca, ale ich dzieła pozostały z nami, będą przemawiały także do następnych pokoleń. „Odchodzi pokolenie chrystusowców ukształtowane bezpośrednio przez Ojca Współzałożyciela” – tak podczas uroczystości pogrzebowej ks. Bogusława Nadolskiego w archikatedrze poznańskiej stwierdził w homilii ks. bp Stanisław Stefanek – ale trzeba mieć nadzieję, że w kolejnych szeregach ci wspominani tu dziś kapłani Towarzystwa Chrystusowego znajdą swoich wiernych naśladowców, którym będzie leżało na sercu, aby nadal „słowem i piórem szerzyć znajomość Mszy Świętej”.

Uwaga! To jest tylko jeden artykuł z miesięcznika "Msza Święta". Pozostałe przeczytasz w numerze dostępnym w Wydawnictwie Hlondianum:

« powrót do numeru