ks. Marcin Stefanik SChr
Dar pobożności
Artykuł pochodzi z miesięcznika "Msza Święta" nr 03, marzec 2018
Pobożność w pierwszej odsłonie kojarzy się nam z ilością modlitwy. Im więcej pacierzy, tym lepsza relacja z Panem Bogiem (por. Mt 6,7). Jak zwykle bardziej chodzi o jakość, co nie musi umniejszać ilości, ale dar ten powinien pokazywać, na ile ta ilość, a przede wszystkim jakość powoduje, że życie jest prowadzone po Bożemu.
Dar ten ukazuje, jaką mamy więź z Bogiem. Moglibyśmy ją pojmować jako „przykry obowiązek”. Bóg jest Bogiem, więc nie mamy nic do gadania, trzeba z Nim, jakby to określiła młodzież, po prostu trzymać. Doskonale zdajemy sobie sprawę, że jeśli takie jest nasze podejście, to nic z tej relacji nie będzie. Poszukajmy głębi. Otóż, gdyby ta relacja wynikała z serca, to całe nasze zaczepienie się u Boga powinno być naznaczone tęsknotą za Kimś, Kogo bez miary kochamy; naznaczone radością, że z Kimś takim możemy więzi tego rodzaju tworzyć, co naturalnie ukierunkuje nas na potrzebę wielbienia Boga.
Papież Franciszek w jednej ze swoich katechez środowych dar ten określił jako „synonim autentycznego ducha religijnego, synowskiej zażyłości z Bogiem, zdolności modlenia się do Niego z miłością i prostotą właściwą osobom pokornego serca”. Zatem nie tyle z przymusu, ale z serca płynąca potrzeba bycia synem. Warto przywołać przy tej okazji słowa św. Pawła z Listu do Rzymian: „Nie otrzymaliście przecież ducha niewoli, by się znowu pogrążyć w bojaźni, ale otrzymaliście ducha przybrania za synów, w którym możemy wołać: «Abba, Ojcze!»” (Rz 8,15). (...)