Msza Święta - miesięcznik biblijno-liturgiczny

« powrót do numeru


ks. Jarosław Staszewski SChr
Żagiel i Sternik

Artykuł pochodzi z miesięcznika "Msza Święta" nr 02, luty 2018

Dla człowieka średniowiecza morze było wyłączone z ekumeny, czyli ze świata zamieszkałego i uporządkowanego przez człowieka. Pozbawione miast, dróg i świątyń, stanowiło terytorium, gdzie dzwony kościołów nie ostrzegały przed zbliżającym się zagrożeniem, a demony i złe moce cieszyły się swobodą większą niż na uświęconym lądzie. Każda morska podróż wiązała się z ryzykiem. Przed niebezpieczeństwami na morzu – jak pisał św. Paweł w Drugim Liście do Koryntian – ostrzegali średniowieczni kaznodzieje. W nieprzeniknionych toniach widzieli duchowe zagrożenie czyhające na chrześcijanina, a morską podróż porównywali do zmiennych kolei ludzkiego życia. Świat jest tak samo niebezpieczny jak morze – pisał dominikański kaznodzieja, Peregryn z Opola (†1304) – bo niesie zgubę ludzkim duszom zwiedzionym przez jego pokusy niczym morze przynoszące zagładę żeglarzom. Zatem jak morze nie nadaje się do stałego zamieszkania, tak i świat doczesny mieszkaniem ludzkim być nie może. Skoro zatem świat to rozszalałe morze, a życie ludzi to żeglowanie, jak bezpiecznie dopłynąć do portu zbawienia? Należy wejść na pokład okrętu, którym jest Kościół. 

Ojcowie Kościoła już w arce zbudowanej przez Noego widzieli figurę Kościoła. Jak arka stała się schronieniem podczas potopu, tak Łódź Kościoła staje się ratunkiem dla wierzących na rozszalałych falach życia doczesnego. (...)

Uwaga! To jest tylko fragment artykułu. Pełną wersję przeczytasz w numerze dostępnym w Wydawnictwie Hlondianum:

« powrót do numeru