ks. Janusz Królikowski
Światło Boże
Artykuł pochodzi z miesięcznika "Msza Święta" nr 01, styczeń 2018
Sekwencja o Duchu Świętym rozpoczyna się jakby zaproszeniem skierowanym do Parakleta: „Przybądź – przyjdź – veni”, czyli tak samo, jak słynny hymen Veni Creator Spiritus, ułożony trzy wieki wcześniej przez mnicha i biskupa Rabana Maura. Zaproszenie: „przyjdź” powtarza się trzy razy w następnej zwrotce, zatem z nadzwyczajnym naciskiem, który jest zarezerwowany dla szczególnych osób i wyjątkowych rzeczy, czyli dla takich, bez których właściwie w pełni nie da się żyć. Wydaje się, że w tym powtarzaniu tego samego zaproszenia: „Przyjdź, przyjdź, przyjdź” słyszymy dziecko wzywające swoją matkę albo zakochanego wzdychającego za swoją umiłowaną. Jest w tym wołaniu jakaś natarczywość, a zarazem jakiś niepokój; rozbrzmiewa w nim ton usiłujący za wszelką cenę zwrócić na siebie uwagę i wzbudzić współczucie. Zaproszenie chce wpaść wprost w ucho, ale nie zamierza wywoływać jakiegoś wstrząsu. Jest to zaproszenie łagodne, ale powtarzane wielokrotnie staje się pewnym naciskiem i wyrażeniem odczuwanej potrzeby. Takie wołanie nie może pozostać niezauważone. Jest to sposób i ton, który jest najbardziej odpowiedni, aby zwrócić się do Ducha Świętego, do Jego nieuchwytnej i głębokiej, ale wypełniającej wszystko obecności Bożej, do Jego delikatnego i nieustannego tchnienia miłości.
„Przyjdź”
Zaproszenie „przyjdź” rozbrzmiewa w zakończeniu Apokalipsy św. (...)