ks. Bogusław Grzebień
Cytra – narzędzie egzorcysty czy króla?
Artykuł pochodzi z miesięcznika "Msza Święta" nr 10, październik 2017
„Dzieje wędrującego ludu pozostają nadal aktualne. Żaden człowiek nie może być prawdziwie wolny, jeżeli uprzednio nie rozbije murów wznoszonych przez ludzkie zaślepienie. Jak można to osiągnąć? Każdy człowiek wierzący doświadcza przecież na co dzień własnej bezsilności. Także członkowie dawnych koczowniczych plemion, dążących do życia w prawdziwej wolności, doświadczali nieustannie własnej bezsilności. Czy osiągnęli tę wolność? Oczywiście, że tak! W jaki sposób? Podejmując trud pokonania drogi, jaka rozciąga się między krajem ich niewoli (Egiptem) a wolnością (Ziemią Obiecaną)” (A. Salas). U końca swojej drogi Jozue gromadzi lud w Sychem, by przypomnieć to, do czego powołuje Pan Bóg: „Bójcie się więc Pana i służcie Mu w szczerości i prawdzie! Usuńcie bóstwa, którym służyli wasi przodkowie po drugiej stronie Rzeki i w Egipcie, a służcie Panu! Gdyby jednak wam się nie podobało służyć Panu, rozstrzygnijcie dziś, komu służyć chcecie, czy bóstwom, którym służyli wasi przodkowie po drugiej stronie Rzeki, czy też bóstwom Amorytów, w których kraju zamieszkaliście. Ja sam i mój dom chcemy służyć Panu” (Joz 24,14‑15). Zgromadzenie w Sychem ujawniło prawdę o tym, że nie wszyscy zdecydowani byli przyjąć religię jahwistyczną. Jest to logiczne, kiedy weźmie się pod uwagę, że wiara w Jahwe, przynajmniej na początku, była doświadczeniem wyłącznie pokoleń, których członkowie opuścili Egipt pod przywództwem Mojżesza. (...)