Leszek Wątróbski
O Polakach w Naddniestrzu
Artykuł pochodzi z miesięcznika "Msza Święta" nr 09, wrzesień 2017
Z Markiem Pantułą z Przemyśla, honorowym członkiem Towarzystwa Polskiej Kultury „Jasna Góra” w Naddniestrzu, rozmawia Leszek Wątróbski.
Co łączy Cię z Naddniestrzem?
Jestem honorowym członkiem Towarzystwa Polskiej Kultury „Jasna Góra” w Naddniestrzu. To jest dla mnie wielki zaszczyt, bo nasi rodacy tam mieszkający są w jakimś stopniu izolowani geopolitycznie przez Europę. A dzieje się tak dlatego, że Naddniestrze jest nieuznawane przez innych i wiąże się z tym bardzo wiele problemów i ograniczeń.
A kiedy i jak zaczęła się dla Ciebie przygoda z tamtejszą Polonią?
To było 6 lat temu. Pewnego ranka zbudziłem się, bo miałem metafizyczny sen. Śnili mi się Polacy z Naddniestrza. Nie fizycznie, tylko symbolicznie. I kiedy się zbudziłem, to cały czas myślałem tylko o nich, chociaż nie miałem ku temu żadnych powodów.
Naddniestrze nie było wówczas jeszcze tak dobrze znane. Nie miałem też żadnych związków rodzinnych z tamtymi stronami. Pojechałem do mojego przyjaciela i zapytałem go, czy wie, dokąd teraz pojadę. Kiedy mu powiedziałem, że wybieram się do Naddniestrza, był bardzo zdziwiony. Nie dziwiłem się mu zbytnio, bo moja decyzja pozbawiona była zupełnie podstaw racjonalnych. W owych czasach funkcjonowały tam przecież zaostrzone przepisy. Obecnie jest już zdecydowanie lepiej. Republika Naddniestrzańska otwiera się powoli na Europę. Tam dużo, a nawet może wszystko zależy od polityki z Rosją. (...)