ks. Jarosław Staszewski SChr
Bóg o otwartym sercu
Artykuł pochodzi z miesięcznika "Msza Święta" nr 03, marzec 2015
Przed św. Bernardem z Clairvaux stanął kiedyś szatan. Chcąc go pozyskać, przebrał się za Chrystusa Pana, ufając, że podstęp się uda. Jednak Bernard nie dał się oszukać i demaskując demona, zawołał: „Gdzie masz swoje rany?”. Rany nie tylko uwiarygodniły Zbawiciela w oczach Tomasza Apostoła, ale uwiarygodniają Go także wobec innych uczniów stawiających od wieków te same pytania. W ranach tkwi ostateczna odpowiedź Zbawiciela i Jego definitywny komunikat dla świata.
Rany są prawdziwe i dlatego przerażające. Wobec nich milkniemy i poważniejemy, bo rany nie są zadane „na niby”. Są rzeczywiste i naprawdę krwawią. Pośród tak wielu zranień na ciele Jezusa odnajdujemy tę zadaną prosto w serce. Jako ostatnia z zadanych ran, staje się niejako pieczęcią świadczącą, że dzieło dokonało się ostatecznie. Setnik, jak lekarz przy zgonie, ma obowiązek stwierdzić, że śmierć nadeszła. Wykonuje swoją powinność precyzyjnie i pewnie. Ów cios włócznią jest jak podpis na akcie zgonu wystawionym Bogu przez ludzi.
Św. Jan Ewangelista opisuje to wydarzenie – on jeden. Jego zapewnienia, że mówi prawdę, zdają się być uroczystą przysięgą składaną przed trybunałem świata na oczach samego Boga. Jakby był powołany na świadka, który dokładnie relacjonuje wydarzenie, ale także przekonuje, że tylko w świetle wiary można zrozumieć jego znaczenie. (...)