ks. Marcin Stefanik SChr
Czy za granicą też są ministranci?
Artykuł pochodzi z miesięcznika "Msza Święta" nr 01, styczeń 2015
Króluj nam, Chryste!
Pisząc dotychczasowe artykuły, odnosiłem wrażenie, że ich odbiorcą jest jedynie czytelnik mieszkający w Polsce. Oczywiście, tak nie jest. Przecież miesięcznik „Msza Święta” dociera też do czytelników innych krajów Europy czy obu Ameryk. Także w tych wielu polskich (czytaj: polonijnych) ośrodkach, w których posługują chrystusowcy, działa służba liturgiczna. Jest zrozumiałe, że formacja w tych miejscach wygląda inaczej niż w naszym kraju. A to wynika, ogólnie to ujmując, głównie ze specyfiki zjawisk migracyjnych. To współczesne zjawisko jest swoistym „znakiem czasu”, w którym w emigrantach dostrzega się obraz Chrystusa. Stąd chociażby pomysł kard. Augusta Hlonda, ówczesnego Prymasa Polski, aby utworzyć zgromadzenie zakonne (1932 r.), które będzie prowadzić opiekę duszpasterską, a czasami również i kulturalną wśród polskiej rzeszy emigracyjnej. Jak wskazuje wiele dokumentów Kościoła i temat tegorocznego Światowego Dnia Migranta i Uchodźcy, który będziemy obchodzili 18 stycznia: Kościół bez granic matką wszystkich, opieką obejmuje się ludzi niezależnie od pochodzenia, od używanego języka czy motywu wyjazdu z rodzinnego kraju.
Z obserwacji poczynionej za granicą wynika, że trudniej jest zorganizować spotkanie dla ministrantów czy lektorów, ponieważ taki polonijny duszpasterz ma kilka wspólnot nie tylko w parafii centralnej, ale jeszcze w filiach, które – w przeciwieństwie do polskich warunków – nie są oddalone o kilka czy kilkanaście kilometrów, ale odległości liczy się już co najmniej w dziesiątkach kilometrów. (...)