ks. Jarosław Staszewski SChr
Granat – nadzieja dóbr wiecznych
Artykuł pochodzi z miesięcznika "Msza Święta" nr 09, wrzesień 2014
Jordania jawi się dziś jako oaza spokoju na Bliskim Wschodzie. Da się tu żyć – mówią zgodnie chrześcijanie i muzułmanie. Wokół terror, intifady i zbrojne interwencje, a tu – choć niebogato – jakoś powolutku, bezpiecznie, znośnie. Pustynna ziemia pamięta starożytne królestwa Edomu i Moabu. Współczesnych najbardziej elektryzują ruiny Petry, starożytnej stolicy Nabatejczyków. Petrę przez wieki skutecznie broniły niedostępne skały, ale wobec trzęsienia ziemi były bezradne. Po kataklizmach, które w kilku aktach (od II do VI w.) dokonały całkowitego nieomal zniszczenia kwitnącego miasta, pozostały tylko wykute w litej skale fasady potężnych grobowców i świątyń. Pustynny piasek powoli, ale bezlitośnie kontynuuje dzieło obracania Petry w perzynę. Coraz mniej są widoczne detale dawnej architektury. Zaokrąglają się gzymsy i fryzy. Nikną szczegóły, ale niespotykana nigdzie indziej tęczowa barwność skał robi kolosalne wrażenie. Nabatejczycy swoją stolicę nazywali Rakmu – wielobarwna. Nawet rasowy globtroter, który widział niejedno, staje zadziwiony nad przepychem i harmonią zmieszanych ze sobą kolorów skał i wzorów przez nie stworzonych.
Podobne wrażenie robią relikty wczesnochrześcijańskich świątyń. Choć ich ściany i dachy padły ofiarą trzęsień ziemi albo wrogich najazdów, to w bardzo wielu obiektach zachowały się podłogowe mozaiki. (...)