ks. Jan Hadalski SChr
W ręce Twoje, Panie, powierzam ducha mojego…
Artykuł pochodzi z miesięcznika "Msza Święta" nr 05, maj 2014
Słowa, których pozwoliłem sobie użyć w tytule, zwykle kojarzymy z umierającym Panem Jezusem, który w ostatnim momencie życia z ufnością powierza siebie swojemu Ojcu, powtarzając werset z Psalmu 31. Wszyscy celebrujący liturgię godzin wiedzą, że werset ten użyty jest także w responsorium modlitwy na zakończenie dnia zwanej kompletą, niezwykle trafnie określając istotę i sens tej modlitwy. To właśnie do tej ostatniej już godziny kanonicznej doszliśmy w naszych brewiarzowych rozważaniach i poświęcimy jej dwa numery miesięcznika.
Modlitwa przed snem, przed nocnym spoczynkiem jest głęboko zakorzeniona w pobożności wiernych. Chyba większość nie wyobraża sobie zaśnięcia bez wzbudzenia myśli o Bogu i wzniesienia do Niego serca choćby tylko na chwilę. Człowiek wierzący, stając z jednej strony u końca dnia, a z drugiej przed budzącą niepewność nocą, czuje potrzebę pewnego podsumowania i jednocześnie powierzenia czasu spoczynku w ręce Boga. I tak to zwykle czynimy. Warto zauważyć, że ta liturgiczna forma modlitwy, jaką jest kompleta, stanowi – można tak powiedzieć – pewien wzorzec treści, jakie powinny nam towarzyszyć wieczorową porą… Jest w niej bowiem i rachunek sumienia, i uwielbienie Pana wieczności i czasu, i odniesienie do Maryi, a nade wszystko ufne złożenie w dłoniach kochającego Boga swojego życia, i to zarówno w wymiarze doczesnym, jak i wiecznym.
Kompleta to modlitwa nadziei płynącej z ufnej wiary, modlitwa otwierająca na przyszłość znaną tylko Bogu. Stąd tyle w niej pokory, postawy czuwania i gotowości na przyjście Pana. Mnie osobiście najbardziej poruszają właśnie te akcenty eschatyczne zawarte w responsorium, w pieśni Symeona i towarzyszącej jej antyfonie, aż do mocnego końcowego błogosławieństwa: „Noc spokojną i śmierć szczęśliwą niech nam da Bóg wszechmogący”. Po takiej prośbie wypowiedzianej z wiarą nie ma miejsca na lęk, można czuć się bezpiecznie i spokojnie zasypiać… Obyśmy zawsze umieli składać nasze dusze i ciała w ręce Boga!
Mówię o tym, aby zachęcić tych czytelników, którzy jeszcze po liturgię godzin nie sięgnęli, aby może właśnie od komplety zaczęli swoją przygodę z tą formą modlitwy. Może zamiast pacierza zmówić kompletę? Teksty są szeroko dostępne w skróconych wydaniach Brewiarza i w internetowych serwisach, jak na przykład www.brewiarz.pl
Drugi temat, który podejmujemy i nim otwieramy majowy numer miesięcznika, to tak zwane „dni krzyżowe”. Sama nazwa, zresztą specyficznie polska, bo w innych regionach nazywano je po prostu dniami błagalnymi, budzi coraz mniej skojarzeń nawet u ludzi blisko związanych z Kościołem. Złączone treściowo i liturgicznie z tak zwanymi „suchymi dniami”, czyli kwartalnymi dniami modlitw o urodzaje i za kraje głodujące, często ograniczają się jedynie do modlitewnego wspomnienia we Mszy czy nabożeństwie, a zanikają w swej zewnętrznej manifestacji – w postaci procesji do krzyży i kapliczek na terenie parafii. Szkoda!
Niech maj – maryjny, rozśpiewany, wiosennie słoneczny – zagości w naszych sercach.
Dobrej lektury życzę.