ks. Jarosław Staszewski SChr
Perła - łza Boga i prawda Ewangelii
Artykuł pochodzi z miesięcznika "Msza Święta" nr 02, luty 2014
Starożytni widzieli w perłach łzy. Grecy uważali, że perły to zastygłe łzy nimf wodnych, opłakujących młodo zmarłych żeglarzy. Inni jeszcze wierzyli, że perły narodziły się – podobnie jak Afrodyta – z piany morskiej i są cudownie zakrzepłymi kroplami wody. Sądzono też, że są owocami miłosnego związku Księżyca z wodami oceanów.
Chrześcijańskie średniowiecze widziało w perłach symbol łez wylanych przez istoty niewinne, niesprawiedliwie osądzone lub skrzywdzone. Takie łzy, wołające o pomstę do siódmego nieba, nigdy nie są wylewane nadaremnie. Zbierają je aniołowie i zamykają w muszlach morskich żyjątek. Te z kolei dzięki swej nadzwyczajnej cierpliwości i pokorze ukrytego przed światem życia w głębinach mórz oraz dzięki heroicznemu poświęceniu sprawiają, że powstaje perła. Inni mniemali, że perły to zastygłe łzy aniołów, a nawet łzy samego Boga, uronione nad grzechami ludzi. Perła to rzadki i drogocenny klejnot, który powstaje bez udziału człowieka. To sprawiało, że od najdawniejszych czasów cieszyła się ogromnym powodzeniem. Obok złota ceniono ją najbardziej. Jako symbol piękna, wartości i trwałości była unikalną ozdobą. Król Aswerus, którego władza rozciągała się nad stu dwudziestoma siedmioma państwami, począwszy do Indii, a skończywszy na Etiopii, mury swojego pałacu kazał wykładać masą perłową. (...)