ks. Jarosław Staszewski SChr, Szczecin
W bawarskim Altötting
Artykuł pochodzi z miesięcznika "Msza Święta" nr 09, wrzesień 2013
Jeśli chcielibyśmy szukać polskiej analogii do bawarskiego Altötting, to chyba najbliższa byłaby Kalwaria Zebrzydowska. Wokół zespołu sakralnych obiektów wyrosło miasteczko, nieduże, całe w służbie sanktuarium. Zarówno dawna metryka miasta i rozwinięty kult maryjny, jak i stare tradycje pielgrzymkowe – wszystko to przypomina naszą Kalwarię. Wokół lasy i pola, trochę pagórków, zapach prowincji, atmosfera dzieciństwa – ważne miejsce w sercu papieża. Tak jak duchowość Jana Pawła II kształtowała się na maryjnych dróżkach Kalwarii Zebrzydowskiej, tak Altötting promieniowało na młodzieńcze lata Benedykta XVI, który urodził się 15 kilometrów stąd.
Z niewielkiego, rodzinnego hoteliku o wzniosłej nazwie Dwunastu Apostołów do rynku idzie się trochę pod górkę. Długi cień rzuca na drogę barokowy kościół św. Anny. Obok zabudowania klasztorne, stare zadbane chaty, przydrożna figura, jak to zwykle w Bawarii. I zupełnie nieoczekiwanie zza tej tradycyjnej i przewidywalnej zabudowy wyłania się zbyt duży plac, stanowczo zbyt rozległy, choć po niemiecku skrzętnie zagospodarowany. Tu fontanna, tam konny pomnik, tu kwiatowe klomby, tam ogródki z wiklinowymi fotelikami i banery zapraszające na coroczny jarmark. Plac otaczają dostojne budowle – gotycka kolegiata, barokowy soczyście żółty kościół, ratusz, domy dla pielgrzymów wystrojone jak biskupie pałace. (...)