ks. Krzysztof Filipowicz
Pan i Ożywiciel
Artykuł pochodzi z miesięcznika "Msza Święta" nr 07, lipiec-sierpień 2013
Od uroczystości Zesłania Ducha Świętego jesteśmy w tak zwanym liturgicznym okresie zwykłym. Dawniejsze rozumienie roku liturgicznego bardzo mocno wiązało okres zwykły z wydarzeniem Pięćdziesiątnicy. Chociaż obecnie zaniechano takiego ujęcia, to jednak była w nim pewna sugestia. Duch Święty jest tak bardzo obecny w życiu chrześcijańskim, że jest ono nie do pomyślenia bez Niego, jak nie do pomyślenia jest życie bez oddychania. A przecież żyjąc, nie zastanawiamy się nad tym, że potrzebujemy oddechu, gdyż dokonuje się on bezwiednie. Każda wypowiadana przez nas modlitwa odbywa się jednak w Duchu Świętym, mimo że skłonni bylibyśmy przypisać sobie jej autorstwo. Św. Paweł nie pozostawia jednak w tym względzie złudzeń: „Nikt nie może powiedzieć bez pomocy Ducha Świętego: «Panem jest Jezus»” (1 Kor 12,3). Mimo tej nadzwyczajnej bliskości, Duch Święty pozostaje chyba najbardziej tajemniczą Osobą Trójcy Świętej.
Najstarsze wyznania wiary, zwłaszcza te związane z inicjacją chrześcijańską, odnosiły się do Ducha Świętego. Wierzyć w Ducha Świętego oznacza uznawać Go za Osobę Trójcy Świętej, czyli współistotnym Ojcu i Synowi, co oznacza, że posiada On tę samą, jedną boską naturę. W odróżnieniu jednak od pozostałych Osób mówimy, że Duch Święty jest posłany, a nie zrodzony jak Syn. Posłanie to ma źródło w Ojcu i Synu. (...)