ks. Krzysztof Borowiec
Sekwencja jako przykład twórczości postgregoriańskiej
Artykuł pochodzi z miesięcznika "Msza Święta" nr 04, kwiecień 2013
W poprzednim rozważaniu odnieśliśmy się do obrazu drzewa, któremu mocne zakorzenienie pozwala na wydawanie dobrych owoców. Dla muzyki liturgicznej tym zakorzenieniem jest z pewnością potężny dorobek, jaki Kościół wypracował w epoce średniowiecza, kiedy powstał chorał gregoriański. Stał się on żywym pomnikiem, który dotrwał do naszych czasów. Swoją nazwę zawdzięcza papieżowi Leonowi IV, który sformułowanie carmen gregorianum odniósł do tego śpiewu w IX wieku. Było to związane ze świadomością znaczenia reformy liturgicznej, którą niespełna 300 lat wcześniej przeprowadził papież Grzegorz Wielki (590-604). Wtedy to repertuar gregoriański był już zamknięty. Współczesne badania nad historią kształtowania się śpiewu liturgicznego ukazują nam obraz, w którym na pierwszym etapie rozwoju nie ma wspólnego dorobku muzycznego w całym Kościele, ale różne od siebie tradycje i przekazy repertuaru. Inaczej było w Rzymie, inaczej w Mediolanie, inaczej w Hiszpanii, inaczej w Galii. Ujednolicenie przyniosło dopiero związanie się papiestwa i Kościoła rzymskiego z powstającym królestwem frankońskim w Galii. Z tej fuzji, jak ją dziś nazywamy: romano-frankońskiej, zrodził się kanon utworów, który przez poparcie Karola Wielkiego, koronowanego 25 grudnia 800 roku na cesarza przez papieża Leona III, przyjął się w większości ośrodków rozwijającego się Kościoła. (...)