dk. Krzysztof Porosło
Gloria i melchizedek, czyli rzecz o monstrancji
Artykuł pochodzi z miesięcznika "Msza Święta" nr 11, listopad 2012
Przyzwyczajeni jesteśmy do złotego „słońca” skrywającego Hostię w czasie adoracji Najświętszego Sakramentu lub procesji eucharystycznej, np. w Boże Ciało. Jednak nie zawsze w historii Kościoła tak było. Nie zawsze w dwojakim sensie: bo niekoniecznie monstrancja musiała być w kształcie słońca i nie zawsze monstrancja była używana. W przeciwieństwie do kielicha i pateny monstrancja jest jedną z najmłodszych w rodzinie naczyń liturgicznych, bo sporo jej brakuje do tysiąca lat. Monstrancja zrodziła się z pobożności i pragnienia oglądania Hostii przez wiernych około XIII-XIV wieku. Spróbujmy spojrzeć na przyczyny jej powstania i niezbyt długą – jak na liturgię – historię rozwoju.
Mocno upraszczając skomplikowaną historię, w wiekach średnich spotykamy się z dwoma zjawiskami. Z jednej strony chrześcijaństwo po IV wieku staje się coraz bardziej masowe, zanika instytucja katechumenatu i właściwego przygotowania, co prowadzi do zmniejszenia pobożności i praktykowania. Z drugiej jednak strony pobożność wiernych w pewnym sensie coraz bardziej rośnie, jednak zmierza ona w kierunku podkreślania (w opozycji do herezji, m.in. ariańskiej) Bóstwa Syna Bożego. Podkreślano, że Chrystus jest naprawdę Kyriosem, wszechmogącym Panem i Bogiem. Ten kierunek rozwoju pobożności eucharystycznej, wyrażający się przede wszystkim w ogromnej bojaźni wobec Najświętszego Sakramentu, sprawia, że wierni coraz rzadziej przystępowali do Komunii Świętej. (...)