ks. Mariusz Sokołowski SChr
Boży mundur
Artykuł pochodzi z miesięcznika "Msza Święta" nr 11, listopad 2012
Witajcie! Tak sobie rozmyślam nad tym, co napisałem w tytule, czy koloratka, sutanna, czy też habit dodają odwagi? Ile razy tak jest, że siedząc gdzieś w autobusie lub w pociągu, brakuje nam odwagi, żeby uczynić znak krzyża lub czynimy coś w pośpiechu, żeby tylko inni nie zauważyli, lub po prostu odmawiamy w myślach modlitwę. Tak, wiem, że nie ma co się wstydzić wiary, a nawet trzeba ją szerzyć, ale często właśnie tak bywa, że się jej wstydzimy. A gdy już we wspomnianym autobusie lub pociągu siedzimy czy to w habicie, czy w sutannie, czy też w tzw. krótkim stroju duchownym, czyli w koszuli i koloratce, które dają do zrozumienia, kim się jest, to wtedy mamy odwagę się przeżegnać lub wyciągnąć Pismo Święte i czytać. Co Ksiądz o tym myśli?
Grzegorz
Szczęść Boże!
Ponownie poruszasz ważny temat. Być może oczywisty, ale jak szczerze zauważasz, wprawiający nieraz w zakłopotanie. Czy jednak słusznie? Bo czyż mówienie o kimś, kogo się kocha, ma zawstydzać, paraliżować? Pamiętam, że gdy chodziłem do Liceum Morskiego w Gdańsku, byłem dumny, że mam mundur, a właściwie że jestem uczniem prestiżowej szkoły. To powodowało, że także poza szkołą lubiłem przebywać w marynarskim uniformie. Na weekend do domu także w nim jeździłem, gdyż był to powód mojej dumy i radości. Chciałem wszystkim powiedzieć, że moje marzenie się spełniło!
Jak mundur mówi o mnie, tak i moje gesty, zachowanie o mnie świadczą. (...)