ks. Mariusz Sokołowski SChr
Nie zamieniłbym tego na nic innego...
Artykuł pochodzi z miesięcznika "Msza Święta" nr 06, czerwiec 2012
Tym razem forowicze nie stawiali pytań, ale postanowili podzielić się własnym, osobistym doświadczeniem… Może zachęcą niejednego Czytelnika, aby wstąpić w szeregi ministrantów, lektorów? Bardzo bym się tym cieszył, dlatego dziś tutaj je przytaczam. A zaczęło się tak:
Grzesiek
„Oto za chwilę przystąpię do ołtarza Bożego, do Boga, który rozwesela młodość moją…” i „Boże, którego dobroć powołała mnie do Twej służby, spraw, bym uświęcony uczestnictwem w Twych tajemnicach…” – te dwie modlitwy zna, a przynajmniej powinien znać każdy ministrant. Tak sobie pomyślałem, aby tym wątkiem zaprosić do pisania o waszych doświadczeniach ministranckich. Ja jestem ministrantem już 12 lat. Oczywiście, bywały przerwy w służbie (okres buntu). Bywały różne chwile, czasem lepsze, a czasem gorsze. Ale cieszę się, że dalej służę. ?A wracając do modlitw cytowanych na początku, jak to jest, czy odmawiając te modlitwy, skupiacie się i myślicie o tym, co mówicie, czy może tylko odmawiacie je, bo trzeba? Bo przecież nie bez powodu się je odmawia i są piękne. ?Zapraszam do podzielenia się swoimi uwagami. ?Czy długo służycie, czy sami chcieliście służyć, czy może ktoś was namówił? Może jakieś ciekawe historie macie do opowiedzenia, czy pomysły, jak zachęcić innych do służby? Pozdrawiam! ?
Kabe
U mnie był (a może i jest) zwyczaj, że około 2 klasy podstawówki chłopcy po prostu szli do służby. (...)