ks. Jarosław Staszewski SChr
Królewski blask Crux Vaticana
Artykuł pochodzi z miesięcznika "Msza Święta" nr 09, wrzesień 2012
Pięćset siedemdziesiąt osiem razy zakwitły pomarańczowe gaje od narodzenia Chrystusa. Od stu lat z okładem nie istniało już Rzymskie Cesarstwo Zachodnie. Z dalekiego Konstantynopola rządził cesarz Justyn II (+578), siostrzeniec wielkiego Justyniana I. W krwawych walkach z Persją cesarstwo straciło kwitnącą prowincję Syrię. Italię opanowali Longobardowie. W Hiszpanii zwycięstwa odnosili Wizygoci, a Północną Afrykę podbijali Maurowie. Do tego katalogu strat terytorialnych i wrogich sąsiadów dodajmy jeszcze Awarów kąsających północne granice Cesarstwa. A w dalekim Konstantynopolu cesarzowi Justynowi II czas powoli przymnażał lat i szybko pozbawiał sił i zmysłów. Cesarstwem faktycznie rządziła para regentów: cesarzowa Zofia, małżonka Justyna, i generał Tyberiusz, podniesiony do godności cezara.
Stosunki między papieskim Rzymem i cesarskim Konstantynopolem bywały napięte. Cesarz Justyn na przemian prężył się i potulniał. Jeszcze jako urzędnik na dworze Justyniana I wielokrotnie mediował z papieżem Wigiliuszem (+555). Im słabsza była władza Bizancjum nad longobardzką Italią, tym większą rolę odgrywał biskup Rzymu, stając się powoli najwyższym autorytetem na Zachodzie. (...)