ks. Robert Biel SChr
Zazdroszczę ci…
Artykuł pochodzi z miesięcznika "Msza Święta" nr 04, kwiecień 2012
Drogi Ministrancie i Lektorze!
Zazdroszczę ci… – te słowa często da się słyszeć w różnych środowiskach. Zazdroszczę ci: dobrego męża, ładnej kreacji, dobrej pracy, bezpiecznego samochodu, komputera i tym podobne. W różnych uczelniach kompetentni profesorowie uczą wielu technik marketingu, konkurencji i rywalizacji. Na rynku pojawia się mnóstwo produktów o zbliżonej jakości, niestety, nie wszystkie cieszą się porównywalnym powodzeniem. Okazuje się, że bardzo ważna jest promocja konkretnego towaru. Wśród menagerów panuje często zazdrość, która prowokuje specjalistów od reklamy do coraz bardziej udziwnionych form promocji.
Wchodząc w głąb istoty choroby duchowej zwanej zazdrością, proponuję małe rozróżnienie: zazdrość dotycząca kogoś lub czegoś. Bardzo niebezpiecznym zjawiskiem jest zazdrość polegająca na wielkim egoizmie, aż do tego stopnia, że nie potrafię się cieszyć i uczestniczyć w sukcesach drugiego człowieka. Osoba obok staje się wówczas kimś, kto jest w opozycji. Prowadzi to do antagonizmów i wręcz do nieprzyjacielskiego traktowania drugiego człowieka, któremu powiodło się w życiu. Długotrwałe doświadczenie zazdrości może doprowadzić nawet do tego, że niszczymy relacje międzyludzkie i społeczne. Biblijnym przykładem potwierdzającym ową tezę jest postawa Kaina wobec Abla (Rdz 4,1-16). (...)