ks. Robert Biel SChr
Być ministrantem: Ministrant wnosi wszędzie prawdziwą radość
Artykuł pochodzi z miesięcznika "Msza Święta" nr 06, czerwiec 2010
Drogi Ministrancie i Lektorze!
Wędrując po różnych miastach Europy, często utwierdzałem się w przekonaniu, że ludzie coraz bardziej są dzisiaj zabiegani i smutni. Obserwowałem główne ulice Berlina, Rzymu, Wiednia, Mińska, Kijowa, wielu innych miast i zadawałem sobie pytanie: dlaczego taki smutek gości na twarzach tych osób. Są pięknie ubrani, używają drogich perfum i kosmetyków, ale spod płaszcza zewnętrznej dekoracji wynurza się zawiedziony, zmęczony i rozczarowany człowiek.
Tak samo odwiedzając co kilka tygodni inną wspólnotę parafialną, z bólem stwierdzam, że podobnie smutne i przygnębione twarze coraz częściej można też spotkać w gronie służby liturgicznej. Ministranci i lektorzy często są jacyś zdenerwowani, spięci i smutni. Dlaczego tak się dzieje? Gdzie młodzieńcza, spontaniczna radość i entuzjazm?
Owocem Ducha Świętego według św. Pawła jest: „miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, łaskawość, wierność, łagodność, opanowanie…” (Gal 5,22-23). Zatem czy Duch Święty przestał już dzisiaj działać, czy starać się? Otóż nie! On działa i nieustannie oczekuje na zaproszenie do współpracy ze sobą. (...)