ks. Adam Kalbarczyk
Zamyślenia w Dzień Pański - 27 niedziela w ciągu roku.
Artykuł pochodzi z miesięcznika "Msza Święta" nr 10, październik 2009
wydrukuj ten artykuł | pobierz ten artykuł w wersji oryginalnej w pliku .pdf
DZIECIĘCE ZAWIERZENIE
Kiedy dziecko czegoś chce od dorosłych, kiedy bardzo mu na czymś zależy, to potrafi o to bardzo wytrwale prosić. Powtarza wtedy nieustannie słowo „proszę”, a jego prośba przechodzi stopniowo w błaganie. W jego oczach niekiedy pojawiają się łzy. Nie odstępuje przy tym ani na chwilę osoby, która może spełnić jego życzenie. Wówczas powstaje jakaś niezwykła, tajemnicza więź między proszącym a proszonym. W tym usilnym błaganiu dziecka zawarte są bezgraniczna ufność i pewność, że ten ktoś może mu pomóc, może dać mu to, o co prosi, czego tak bardzo potrzebuje, na czym mu tak bardzo zależy.
Jezus używający w swojej modlitwie pełnego czułości słowa Abba – „kochany Ojcze” – przybliża nam Boga jako kochającego, troskliwego Ojca, do którego możemy, jak dzieci, zwracać się z naszymi pragnieniami, potrzebami i problemami. To właśnie w modlitwie błagalnej człowiek przestaje ufać własnym siłom i powierza siebie, swoje życie, swoje pragnienia Bogu. Zbliżamy się wtedy do Boga, który jest zawsze blisko nas, i składamy z dziecięcą ufnością całe nasze życie w Jego ręce. Taka ufność opiera się na założeniu, że Bóg chce naszego dobra i że ma dla nas zawsze najlepsze rozwiązanie. Założenie to strzeże nas przed zwątpieniem zwłaszcza wtedy, gdy nasze prośby i błagania nie zostaną – według naszej ludzkiej oceny – wysłuchane.
Jezus pokazał nam całym swoim życiem, że takie bezgraniczne, dziecięce zawierzenie Bogu jest możliwe. Ale nie zdobywa się go z dnia na dzień. Trzeba się go uczyć, trzeba się w nim ćwiczyć – czasami bardzo długo. Niekiedy pojawia się ono wraz ze spojrzeniem wstecz na przebytą drogę, która wiodła, być może, w ciemności, a której sens dopiero teraz się uwidocznił. Zawierzenie to rodzi się jednak przede wszystkim w spoglądaniu na Jezusa, Jego życiową drogę, Jego śmierć i zmartwychwstanie. Rośnie ono też przez patrzenie na innych ludzi, którzy mimo piętrzących się trudności nigdy nie wątpią w moc i dobroć Boga, którzy nigdy nie tracą nadziei.
Proszące o coś dziecko podchodzi do człowieka, od którego zależy spełnienie jego prośby, chwyta go za rękę, patrzy mu prosto w oczy. Kiedy my – jak to dziecko – podchodzimy do Boga, wtedy On również wyciąga do nas rękę, patrzy nam prosto w oczy, staje przy nas, nie odstępuje nas na krok. Jesteśmy Jego ukochanymi dziećmi, prośmy Go więc o to, czego tak bardzo pragniemy i potrzebujemy. Jak dzieci złóżmy w Nim całą naszą nadzieję i prośmy: Przyjdź Królestwo Twoje! Pamiętajmy o słowach Jezusa z dzisiejszej Ewangelii: „Kto nie przyjmie królestwa Bożego jak dziecko, ten nie wejdzie do niego” (Mk 10,15).