Elwira Humeniuk
Ewangelizacja w cieniu rockowego Woodstock.
Artykuł pochodzi z miesięcznika "Msza Święta" nr 07-08, lipiec-sierpień 2009
Z Księdzem Biskupem Edwardem Dajczakiem, ordynariuszem diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej, Dobrym Duchem Przystanku Jezus, rozmawia Elwira Humeniuk.
Mija kolejny rok, w którym obok rockowego Przystanku Woodstock planowany jest Przystanek Jezus. Czy możemy sięgnąć do początków tej inicjatywy i przypomnieć, skąd pomysł zorganizowania Przystanku Jezus i jaka idea mu przyświeca?
Jeżeli potraktujemy poważnie słowa, że człowiek jest drogą Kościoła, to właściwie nie ma takiego miejsca na ziemi, gdzie uczniowie Jezusa mogą pozostawić ludzi, nie świadcząc o miłości Boga, którą zostali obdarowani i którą osobiście znają. To było nasze pierwsze założenie. Na Przystanku Woodstock pojawiają się różne propozycje. Gdyby wśród nich nie było propozycji Ewangelii, byłoby bardzo niedobrze. Uznałbym to za niewierność nakazowi Chrystusa. I to jest główny powód naszej tam obecności.
Czy dzisiaj, kiedy z roku na rok uczestników Przystanku Jezus przybywa, nie staje się konkurencyjny dla Przystanku Woodstock?
Nigdy nie widzieliśmy siebie jako konkurencji. To przecież bardzo nierealne widzenie Przystanku Jezus. Nie chcieliśmy nagabywać ludzi, aby przyszli do Kościoła, ale chcieliśmy właśnie w takim miejscu pokazać pełen życzliwej miłości Kościół ludzi młodych. Młodzi ludzie od nas idą do innych młodych i mówią im, dlaczego chcą żyć tak, a nie inaczej. Nie chodzi tu o to, że my, uważając siebie za lepszych, idziemy do tych gorszych młodych ludzi. W oczach Boga każdy jest tak wiele wart, że tego typu wartościowanie w ogóle nie wchodzi w grę. Można tylko spotkać człowieka, który z różnych powodów nie zna Chrystusa i Jego Ewangelii lub jej nie przyjął. Nie znamy do końca historii wpisanej głęboko w serce człowieka i odpowiedzi na pytanie, dlaczego tak jest. Zadaniem Chrystusowego ucznia jest siać i czynić to ofiarnie, z ogromnym zaangażowaniem i miłością. Oczywiście, można powiedzieć, że kilkuset ewangelizatorów wobec liczby uczestników imprezy to kropla w morzu potrzeb. Ale wszyscy na Przystanku Woodstock wiedzieli, że są tu chrześcijanie, z którymi można pogadać nawet w nocy. Nazywają nas: „ci od Jezusa”. Tak ogólnie to ewangelizatorów nie przybywa – patrząc na nasze bazy danych, liczba waha się od lat między pięćset a dziewięćset osób.
Przed laty w jednym z wywiadów Ksiądz Biskup uznał, że Przystanek Jezus jest „polem do popisu dla młodych ewangelizatorów”. Czym różnią się pola rockowego Woodstock od szkoły, uczelni, boiska? Dlaczego to właśnie tam zdecydowaliście się ewangelizować młodych?
Jesteśmy na Woodstocku, bo tam są młodzi. Jesteśmy też w szkołach, na uczelniach i boiskach – przez cały rok. Właśnie dlatego, że tam jesteśmy w ciągu roku, możemy być razem na Woodstocku – rozumiemy młodych. Ale to działa też w drugą stronę – mając dobre doświadczenie wspólnoty ludzi, która ewangelizuje, modli się, świętuje „ludzkie powroty” – na Woodstocku wielu odnajduje nowy zapał, aby wracać w te miejsca, skąd przyjechali, aby z nową mocą przekonania świadczyć tam o miłości Boga. Radość ludzi z powrotu do Boga jest wielka. Wiele serc na Pana Boga otwiera klimat modlitewny przystankowych spotkań czy dynamizm i miłość wyśpiewana podczas Mszy Świętych. W czasie jednej z Eucharystii do Komunii Świętej szedł chłopak w podartym ubraniu, ręce miał złożone, łzy mu płynęły po policzkach. Wyspowiadał się i szedł przyjąć Pana Jezusa. Ktoś inny po sakramencie pokuty nie mógł uwierzyć, że Bóg mu tak zwyczajnie wybaczył. Takiej radości nie widziałem nigdy na rekolekcjach parafialnych! To tak jak w przypowieści o synu marnotrawnym: może niejeden z wiernych zastanawia się, co my tu robimy? Kiedy pytałem uczestników Przystanku Jezus, co jest tutaj dla nich ważne, mówią, że oprócz doświadczenia wiary, ciepła i miłości najważniejsze jest to, że zupełnie inaczej spojrzeli na Kościół. To pokolenie ma kłopot z przebiciem się przez organizacyjną strukturę Kościoła, zwłaszcza tam, gdzie sformalizowanie jest przesadne. Będąc ludźmi wierzącymi, nie mogą sobie poradzić z tym, co jest wokół nich. Mają inną mentalność, odbierają inne znaki, w inny sposób wyrażają to, co przeżywają. Przyjeżdżają tu, aby doświadczyć wspólnoty, której często nie potrafią odnaleźć w parafii.
Kto może być ewangelizatorem? Jakie warunki musi spełniać? Czy wystarczą zaledwie kilkudniowe rekolekcje?
Kilkudniowe rekolekcje i skrócone warsztaty, to jest bezpośrednie przygotowanie do rozpoczęcia ewangelizacji. Nie zastąpi to oczywiście dogłębnej ewangelizacyjnej szkoły. Nasi ewangelizatorzy muszą mieć ukończone 18 lat. Zwykle przyjeżdżają tu kapłani, klerycy, siostry zakonne, młodzi z ruchów i organizacji katolickich, ale są też młodzi, którzy nie należą do żadnej grupy. Podstawowym kryterium jest miłość do Pana Jezusa i chęć podzielenia się tą miłością z innymi.
Niektórzy porównują ewangelizację uczestników Przystanku Jezus do metod stosowanych przez członków Towarzystwa Świadomości Krishny czy Świadków Jehowy… Jakie formy ewangelizacji podejmują uczestnicy Przystanku Jezus?
Dzielenie się podarowaną nam i doświadczaną przez nas Ewangelią miłości wyróżnia bardzo jednoznacznie uczniów Jezusa. Miłość Pana Jezusa „przynagla nas” do pójścia do młodych ludzi i nakłada na nas obowiązek (piękny obowiązek) klimatu miłości. Tu nie chodzi o jakąkolwiek miłość, ale o tę szczególną, którą przyniósł Pan Jezus, a On „umiłowawszy swoich…, do końca ich umiłował”. Ten bezpośredni kontakt, w którym wierzący młody człowiek dzieli się z innym, równie młodym swoim religijnym doświadczeniem, radością wypływającą z wiary w Chrystusa, jest istotą woodstockowej ewangelizacji. To tu, najlepiej a zarazem i najtrudniej, uczymy się sztuki komunikacji, odnajdujemy „młody język” głoszenia Ewangelii.
Czego w tym roku mogą spodziewać się po Przystanku Jezus amatorzy mocnego brzmienia?
Tego co zawsze: młodych ludzi, ofiarowujących bliźnim swój czas i dzielących się Chrystusową miłością. Będziemy próbowali pokazać życiem, że wiara w Pana Jezusa umożliwia znalezienie odpowiedzi na zasadnicze ludzkie pytania. Chcemy pokazać właściwą i życzliwą twarz Kościoła, której oni z różnych powodów do tej pory nie poznali. Po prostu tam będziemy!
W imieniu czytelników miesięcznika „Msza Święta” dziękuję Księdzu Biskupowi za rozmowę i życzę, aby podczas tegorocznego Przystanku Jezus i wszystkich następnych coraz więcej młodych serc otwarło się na Prawdę, Dobro i Piękno, które przyniósł nam i postawił jako zadanie sam Chrystus!